Zarządzanie organizacją to proces zbyt złożony, aby go dodatkowo komplikować poprzez nadmierne uproszczenia.

Wilhelm Rappaport

Model klasyczny

Ujęcie klasyczne swoimi korzeniami sięga behawioryzmu. W swoich założeniach był on próbą przeniesienia metodologii nauk przyrodniczych do praktyki nauk społecznych. Schemat planu badawczego w konwencji behawioralnej sprowadzić można do schematu S-R (Stimulus-Response), co pozwalało całkowicie pominąć świadomość jako nieobserwowalną, a więc nie dającą się kontrolować w sytuacjach eksperymentalnych. Wywodzący się z podejścia behawioralnego model klasyczny koncentruje się na takim budowaniu planu działania, by poprzez tworzenie precyzyjnie zdefiniowanego bodźca uzyskiwać odpowiednie reakcje osób badanych. Na podstawie charakteru tej reakcji wnioskuje się o rodzaju kompetencji oraz poziomie ich opanowania przez daną osobę. Zakłada się, że osoba o wyższym poziomie określonej kompetencji będzie w sytuacjach występowania odpowiedniego bodźca uruchamiała zachowania inne niż osoba posiadająca niższy poziom danej kompetencji.

Przyjęcie takich założeń stawia przed badaczami trzy zasadnicze zadania.

Pierwsze dotyczy zbudowania odpowiednich wskaźników behawioralnych dla badanych kompetencji. Muszą one być przygotowane w taki sposób, by:

  • Pozwalały rozpoznawać kompetencje w sposób jednoznaczny.
  • Dawały możliwość klasyfikowania zachowań odpowiadającym poszczególnym kompetencjom.
  • Umożliwiały różnicowanie poziomów przejawiania się kompetencji w jej obrębie.

Drugim zadaniem jest zbudowanie odpowiedniego zestawu bodźców w formie ćwiczeń, wywołujących u osób badanych zachowania pozwalające zidentyfikować wszystkie kompetencje w całym ich zróżnicowaniu.

Aby dokonywać trafnej oceny kompetencji konieczne jest przygotowanie ćwiczeń w taki sposób, aby:

  • Stanowiły bodziec wywołujący takie zachowania osób badanych, które odpowiadają skalom behawioralnym opisującym badane kompetencje w całym ich zakresie.
  • Były wystandaryzowane, aby tworzyć taki sam bodziec dla badanych uczestniczących w różnych grupach.
  • Miały wystarczająco rozbudowaną strukturę, która umożliwia ujawnienie się oczekiwanych zachowań u wielu uczestników w sposób jak najbardziej zróżnicowany.

Ostatnim, trzecim zadaniem osób przygotowujących sesję jest stworzenie odpowiedniego scenariusza przeprowadzenia sesji AC/DC. Jest to zadanie wymagające precyzyjnego planowania by umożliwić sprawną logistykę procesu.

Charakterystyczna dla modelu klasycznego AC/DC jest koncentracja większości energii badaczy na przygotowaniu samej procedury badania. Zakłada się, że odpowiednio przygotowane, wystandaryzowane ćwiczenia umożliwiają rzetelną ocenę kompetencji osób badanych. Standaryzacja ma prowadzić do tworzenia powtarzalnych i kontrolowalnych warunków badania, stąd jest w modelu klasycznym ważną wartością. Samo zbieranie danych przebiega według ściśle według uprzednio przygotowanych procedur i jest procesem znacznie mniej złożonym. Polega przede wszystkim na porównywaniu zachowań uczestników badania ze skalami behawioralnymi, opisującymi sposoby przejawiania się danej kompetencji.

Moją analizę chcę w szczególności skoncentrować na założeniu o możliwości przygotowania wystandaryzowanych bodźców (ćwiczeń) jako umożliwiających ocenę kompetencji poszczególnych uczestników w porównywalnych, wystandaryzowanych warunkach.

Standaryzacja ćwiczenia a jego przebieg

Pojęcie standaryzacji zakłada stworzenie sytuacji, w której wszyscy uczestnicy badań będą postawieni w sytuacji powtarzalnej i jednocześnie kontrolowalnej, czyli w konsekwencji standardowej. Sytuację tę badacze przygotowują wcześniej testując ją na grupach homogenicznych z grupami docelowymi badania. Wystandaryzowane ćwiczenie powinno stwarzać powtarzalny zestaw bodźców, zatem to reakcje uczestników będą jednoznacznie świadczyć o posiadanych przez nich kompetencjach. Takie połączenie stworzonych warunków oraz uzyskanych efektów jest logiczne i dlatego może wydawać się sensowne. Przyjęte założenia ignorują jednak szereg prawidłowości związanych z funkcjonowaniem ludzi w złożonych sytuacjach problemowych, których elementem jest nawiązywanie relacji z innymi. Pominięcie tych prawidłowości należy uznać jako efekt przyjętych przez behawiorystów założeń dotyczących koncertowania się wyłącznie na obserwowalnych, a więc z założenia naukowych, wskaźnikach funkcjonowania ludzi.

Pierwszym czynnikiem trudnym do wystandaryzowania jest kontakt trenera prowadzącego sesję z jej uczestnikami. Trener kierując sesją, podając instrukcje czy witając się z uczestnikami buduje z nimi relacje, kierując się przy tym własnymi, świadomymi lub nieuświadomionymi wzorcami zachowań, sympatiami czy antypatiami. Nie jest również w stanie zachować się w sposób całkowicie standardowy z zupełnie innego powodu. Uczestnicy również są podmiotem dziejącej się sytuacji i sami mogą wykazywać inicjatywę w kontaktach z trenerem. Jego zachowanie, o ile on sam jest w kontakcie z rzeczywistością, musi uwzględniać ten aspekt sytuacji. Budowanie relacji z uczestnikami nie jest zatem możliwe do wystandaryzowania przede wszystkim dlatego, że relacja jest wynikiem zaangażowania się obu stron interakcji a nie tylko trenera. Trener może próbować zachowywać się w sposób standardowy wobec wszystkich uczestników. Jednak znaczenie tych standardowych, powtarzalnych co do charakteru zachowań będzie zupełnie inne dla osób potrzebujących np. intensywniejszej relacji, niż dla osób koncentrujących się na warstwie merytorycznej sytuacji, oraz całkowicie inne dla potrzebujących określenia np. struktury sytuacji. Zachowania trenera na czymkolwiek będzie polegać ich powtarzalność nie będą więc standardowe dla uczestników. Jednak jeżeli trener myśli ściśle w kategoriach behawioralnego planu badawczego (S-R), to będzie zakładał, że uzyskuje efekt zgodny z jego standardowymi zachowaniami. Tworzenie relacji z uczestnikami trener musi zgodnie z przyjętym modelem sprowadzić do stałego zestawu bodźców, które przyjmie jako standardowe. Nie stworzy to jednak standardowej relacji z uczestnikami z powodu ich różnych potrzeb relacyjnych, wzorców komunikowania się, czy stanu emocjonalnego w którym się znajdują. Powyższa uwaga wykracza jednak poza zakres rozumowania przyjętego w behawioralnym planie AC/DC.

Drugim założeniem modelu behawioralnego AC/DC jest standaryzacja ćwiczeń. Jak pisałem wcześniej standaryzacja bodźca jest bardzo ważna ze względu na to że badane i porównywane są reakcje uczestników. Aby je oceniać i porównywać konieczne są powtarzalne dla różnych uczestników i grup warunki dla ujawniania się badanych kompetencji. Takie warunki osiąga się poprzez standaryzację ćwiczeń, precyzyjne przygotowanie scenariuszy oraz logistykę całego procesu. Takie przygotowanie procedury badania daje wrażenie spójności i logiczności procesu, zakłada kontrolowalność warunków  przeprowadzenia badania dla każdego z uczestników i wszystkich badanych grup. Wydaje się niestety, że jest to założenie osób przygotowujących procedurę badania ponieważ tylko one wiedzą jak powinna zadziałać maszyneria stworzona z zestawu wystandaryzowanych bodźców. Uczestnicy sesji AC/DC w chwili, kiedy otrzymają zadanie do rozwiązania odkrywają stopniowo jego sens i logikę w toku wzajemnych interakcji, ujawniania się ich stanowisk, sposobów myślenia, rozpoznawania sytuacji problemowej czy napływających informacji merytorycznych. Ćwiczenie jest modyfikowane przez cały czas jego trwania przez wszystkie osoby zaangażowane w jej wykonywanie. Zachowują się one w sposób wyznaczony przez ramy zadania ale ciągle w sposób autonomiczny i wysoce nieprzewidywalny. Ćwiczenie, choć powinno mieć stały, standardowy charakter, staje się ciągle innym ćwiczeniem, ze względu na nieprzewidywalne modyfikacje wprowadzane przez każdą aktywność dowolnego członka grupy. Każda forma zaangażowania niezależnie od tego, czy polega na aktywnym oddziaływaniu, czy wycofaniu aktywności uczestnika będzie zmieniała sytuację samego ćwiczenia dla wszystkich osób je wykonujących. Interakcje pomiędzy uczestnikami dzieją się w kontekście zadania, jednocześnie same tworzą warstwę, z którą muszą sobie radzić badani. Z kolei zadanie zmienia się w sposób ciągły w kontekście relacji i procesów komunikowania się w grupie. Rozdzielenie obu kontekstów staje się niemożliwe, gdyż w sposób ciągły wpływają one na siebie wzajemnie. Nie jest zatem możliwe rozróżnienie, w jakim stopniu zachowania badanych wynikają z ich sposobu radzenia sobie z jednym lub drugim aspektem zadania (merytorycznym czy relacyjnym). Dokonywanie dekonstrukcji zachowań i odwoływanie się do wskaźników behawioralnych nie daje podstaw do wnioskowania w sposób jednoznaczny i wystandaryzowany o badanych kompetencjach. Zatem standardowy charakter ćwiczenia kończy się tam, gdzie powinien działać najsilniej – podczas jego wykonywania. Pojęcie standardowości należy zatem ograniczyć do założeń behawioralnego modelu AC/DC i w konsekwencji do sposobu myślenia osób przeprowadzających badanie zgodnie z jego założeniami. To właśnie myślenie zgodnie z założeniami modelu ma charakter standardowy, natomiast sytuacje tworzone na podstawie takich założeń nie podlegają standaryzacji ze względu na swój dynamiczny, nieprzewidywalny, relacyjny i złożony charakter.

O wystandaryzowaniu zadań można jedynie mówić w przypadku ćwiczeń o charakterze indywidualnym, gdy osoba badana nie wchodzi w relację z innymi. Jednak i w tym przypadku uczestnik musi od kogoś otrzymać instrukcje i samo zadanie, zatem sam ten kontakt musi spełniać kryteria standardowości. Nie jest dla mnie do końca jasne, czy sam kontakt powinien mieć standardową formę, czy powinien mieć dla uczestników takie samo standardowe znaczenie. W pierwszym przypadku trener powinien mieć doskonałe rozpoznanie i kontrolę wszystkich swoich procesów i zachowań związanych z komunikowaniem się i budowaniem relacji z innymi. to jest zadanie bardzo ambitne z choćby z tego punktu widzenia, że część naszych procesów ma charakter nieuświadomiony, choć ich przejawy mogą być obserwowalne dla innych. Zgodnie jednak z modelem klasycznego AC/DC, jeżeli trener zachowuje się powtarzalnie, to się tak po prostu zachowuje. Jego własne myślenie na ten temat nie ma tu znaczenia, ponieważ jest nieobserwowalne obiektywnie a jedynie w sposób zsubiektywizowany, a zatem nie ma charakteru naukowego. Bardzo interesujący jest drugi przypadek – trener poprzez przyjęcie odpowiednich form komunikowania się z każdym z uczestników, tworzy dla każdego z nich standardową sytuację badania indywidualnego, komunikując się z każdym w sposób zróżnicowany. Celem takiego zróżnicowania jest dostarczenie każdemu uczestnikowi bodźca w formie zadania o standardowym czyli takim samym znaczeniu. Zgodnie z takim sposobem myślenia osoba potrzebująca lepszego osadzenia w relacjach, powinna otrzymać od trenera więcej życzliwej uwagi, by zadanie indywidualne stanowiło wyłącznie bodziec o charakterze merytorycznym. Natomiast uczestnik dobrze osadzony w relacjach, czujący się bezpiecznie, nastawiony pozytywnie do badania, nie będzie potrzebował wzmacniania jego poczucia stabilności. W jego przypadku trener musi się zachować całkowicie odmiennie by uzyskać taki sam efekt. Standaryzacja ćwiczenia wymaga w tym wypadku od trenera zachowań niestandardowych, które powinien podejmować na podstawie dobrego rozpoznania mechanizmów funkcjonowania osób badanych. Być może rozpoznanie to byłoby bardzo istotne z punktu widzenia diagnostycznego, jednak ponieważ wymaga poświęcenia przez trenera czasu na kontakt, zindywidualizowania form kontaktu z uczestnikami, standardowość badania jako wartość wzmacniająca obiektywność i rzetelność oceny kompetencji jest w tym wypadku nie do utrzymania. Standardowość w stylu zachowania trenera może co prawda dawać uczestnikom wrażenie, że ma on słaby kontakt z sytuacją, ale można mieć nadzieję, że efekt taki będzie w równym stopniu dotyczył wszystkich uczestników badania, zatem nie wpłynie na wyniki uzyskane z badania. Można powiedzieć, że idealny trener powinien mieć rys nieco autystyczny, ponieważ nie będzie w stanie zindywidualizować swojego kontaktu z uczestnikami i przez to nie wprowadzi dodatkowego niestandardowego czynnika do procedury badania.

Idealnie wystandaryzowane ćwiczenie

Bardzo istotne byłoby określenie jak powinna wyglądać idealnie wystandaryzowane ćwiczenie. Zgodnie z założeniami modelu standaryzacja powinna prowadzić do sytuacji w której wszyscy uczestnicy będą mogli pracować dokładnie w takich samych warunkach. Pojawiające się różnice w ich zachowaniach będą wtedy świadczyć o posiadaniu przez nich badanych kompetencji na określonym ich poziomie. Z rozważań dotyczących standaryzacji ćwiczenia wynika, że warunek taki może być spełniony wyłącznie wtedy, gdy wszyscy uczestnicy będą się zachowywali dokładnie tak samo. Ich zachowania nie będą wtedy zmieniać warunków zadania dla pozostałych uczestników. Oczywiście będzie to dobitnie świadczyło o równym poziomie ich kompetencji. Muszą oni zgłaszać te same propozycje, te same rozwiązania, w taki sam sposób oddziaływać na sytuację. Powinni to robić najlepiej równocześnie nie słuchając się na wzajem, gdyż każdy z nich powinien posiadać dokładnie taką samą szansę na pokazanie zachowań wywoływanych standardowym bodźcem ćwiczenia. Jeżeli jednak zróżnicują swoje zachowania w wyniku wzajemnych uzgodnień, wymiany informacji czy punktów widzenia, przestaną dla obserwatorów posiadać takie same kompetencje, ponieważ będą się po prostu inaczej zachowywać. Zróżnicowanie zachowań będzie jednak konieczne, dlatego że jeżeli dowolna osoba zgłosi rozwiązanie, zaproponuje sposób działania lub postawi istotne pytanie, powtarzanie takiego samego zachowania byłoby rozpoznane w normalnej sytuacji jako przejaw braku kontaktu z rzeczywistością, lub w najlepszym przypadku jako zachowanie po prostu dziwne.

Istotnym elementem rozpatrywanej sytuacji jest charakter procedury badania. Asesorom przydziela się do obserwacji ograniczoną ilość badanych, by zwiększyć pewność wnioskowania o kompetencjach. W idealnej sytuacji asesor powinien całą swoją uwagę poświęcić jednemu uczestnikowi, by lepiej odczytywać jego zachowania i móc je trafnie porównać ze skalami behawioralnymi. Tak pracujący asesor im bardziej by koncentrował się na jednym uczestniku, tym łatwiej przeoczyłby, że jego zachowania mogą wynikać z powtórzeń zachowań innych osób, lub są przez innych dosłownie powtarzane. Większym wyzwaniem byłaby sytuacja, gdyby asesor musiał obserwować dwóch lub więcej badanych. W takiej sytuacji w idealnym wystandaryzowanym ćwiczeniu zauważyłby, że zachowują się oni tak samo równocześnie, lub (w najlepszym przypadku) jeden powtarza po drugim te same zachowania. Prawdopodobnie taki asesor musiałby sobie z taką sytuacją poradzić poprzez przyjęcie jednej z dwóch metafor pozwalających mu integrować i rozumieć to co widzi. Jeżeli przyjąłby metaforę „echa”, to założyłby, że pierwszy uczestnik robi coś istotnego, natomiast pozostali ponieważ to zachowania dosłownie kopiują, to tego uczestnika prawdopodobnie np. wspierają. Jeżeli przyjąłby jako wyjaśniającą metaforę którą określiłbym jako „sufler”, to prawdopodobnie rozpoznałby ostatniego zachowującego się w dany sposób jako aktora i podmiot w danej sytuacji. Poprzedzające to zachowanie aktywności innych uczestników musiałby rozpoznać jako działanie jedynie przygotowujące i przypisać tym uczestnikom rolę suflerów wyłącznie. Niezależnie od tego jaką metaforę przyjmie asesor jako umożliwiającą mu sensowne rozumienie sytuacji i tak musi jakąś przyjąć, gdyż inaczej jego perspektywa rozpoznania kompetencji uczestników sprowadza się do weryfikacji tego, czy pojawiają się zachowania przewidziane w standardzie zadania i skalach behawioralnych, niezależnie od tego czy te zadania mają jakikolwiek sens w kontekście całego zadania. Ktoś, kto nie byłby asesorem i przyglądałby się takiemu wystandaryzowanemu ćwiczeniu prawdopodobnie uznał by, że obserwowana sytuacja to jakaś próba zbiorowego uczenia się, lub że uczestnicy są w stanie hipnozy i są zaindukowani w dokładnie taki sam sposób. Musiały przyjąć jakieś założenie, żeby nadać sens obserwowanej sytuacji. W obu jednak przypadkach musiałby zmienić kontekst obserwowanej sytuacji. Jeżeli jednak zmieniłby kontekst, to musiałby opisywaną sytuację zrozumieć źle.

Podsumowanie

Jak wykazywali w swoich pracach G. Bateson (badania na Papui nowej Gwinei i na Bali, zjawisko podwójnego związania), B. Jonston (prace ze schizofrenikami), P. Watzlawick (badania nad linearnością i cyrkularnością komunikacji), nie jest możliwe rozumienie zachowania bez rozpoznania kontekstu w którym się ono dzieje. Samo zachowanie nie jest jednoznacznym nośnikiem znaczenia, bowiem może mieć różne znaczenie w różnym kontekście. Konfrontowanie sytuacji trudnej może być przez daną osobę rozpoznane jako agresywny atak, ale może też być bardziej efektywną formą chronienia tej osoby przez inną w sytuacji gdy ta nie rozpoznaje negatywnych konsekwencji własnego zachowania. Zachowanie polegające na konfrontowaniu uzyska takie znaczenie, w jaki sposób zinterpretują kontekst wszyscy uczestnicy komunikacji. Adresat zachowań konfrontacyjnych może uznać, że został zaatakowany lub wstrząśnięty i silnie ochroniony poprzez konfrontację właśnie. Znaczenie jakie nada zachowaniu wynikać będzie z tego jak rozpozna kontekst samego zachowania a nie wyłącznie z samego zachowania. Model klasyczny całkowicie pomija kontekst sytuacji jako podstawę rozpoznawania znaczenia zachowania. Behawioryzm wywodząc swoją metodologię z nauk przyrodniczych koncentruje się na poszukiwaniu połączeń pomiędzy bodźcem a reakcją osoby badanej. To założenie modelu klasycznego znacznie ogranicza jego trafność diagnostyczną.

autor: Maciej Olsztyński